Kategoria: Ciekawostki

Cantilena Inhonesta

 

Cantilena Inhonesta – frywolna pieśń żakowska z początku XV wieku

 

 

źródło: Kodeks Mikołaja z Koźla (BUWr I. Q. 466, f. 3v-4r) 

Cantilena Inhonesta – czyli pieśń nieprzystojna (znana również od swojego incipitu jako „Skarga na pannę“ lub też „Żałoba na pannę“), pochodzi z franciszkańskiego Kodeksu Mikołaja z Koźla, znajdującego się dziś w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego pod sygn. BUWr  I. Q. 466. 

Rękopis napisany został na czerpanym papierze formatu „in quarto“ o wymiarach 21,5 X 14,5 cm podczas podróży misyjnych autora po pograniczu Śląska i Moraw w latach 1416-23. Ponieważ w XV wieku papier czerpany stanowił znaczną wartość materialną, ówczesne reguły zakonne nakazywały duchownym jego zwrot tuż po zapisaniu, tak aby księgi mogły przysłużyć się wszystkim braciom w konwencie. Wiązało się to również z rozporządzeniem papieża Grzegorza IX, a także filozofią samego założyciela zakonu franciszkańskiego. Rękopis Mikołaja został zdeponowany prawdopodobnie w bibliotece konwentu kozielskiego ok. roku 1431, gdzie przebywał w zapomnieniu przez prawie cztery stulecia – do czasu sekularyzacji zakonów w państwie pruskim oraz związanej z nią kwerendy bibliotek klasztornych w roku 1811. 


Odkrycia Kodeksu Mikołaja z Koźla dokonał następnie wrocławski archiwista i późniejszy profesor Uniwersytetu – August Heinrich Hoffmann von Fallersleben. W 1827 roku wiadomość o znalezisku przesłał swojemu czeskimu koledze – Václavowi Hance – w rewanżu za udostępnione wcześniej źródła literatury niemieckiej odnalezione w Pradze. Do wiadomości dołączył krótki opis dzieła, wymienił jego ważniejsze teksty, a odpowiedni komunikat zamieścił także w jednym z wrocławskich czasopism. Od tamtej pory kodeks nieustannie budzi zrozumiałe zainteresowanie w kręgach naukowych. Opublikowano na jego temat wiele prac z zakresu paleografii (W. Wattenbach), historii literatury (A. H. Hoffmann von Fallersleben, V. Hanca, J. Feifalik) i slawistyki (W. Nehring), analiz muzykologicznych (J. Wolf, F. Feldman, H. Feicht, F. Mužikowa, J. Morawski, A. Dygacz), a także filologicznch (J. Klapper, R. Jakobson, S. Bystroń, J. Krzyżanowski, S. Rospond) oraz historycznoliterackich (J. Vilikowski, A. Lubos, J. Klapper, W. Göber, K. Kantak i Z. Nejedlý). Powstałe niejednokrotnie rozbieżności w interpretacji źródła wynikają zapewne ze złożonej historii terenu Śląska i Moraw – typowej dla pogranicza, a nierzadko również późniejszego narodowościowego podejścia samych badaczy lub też zwyczajnych pomyłek. 

Należy pamiętać także o współczesnych im możliwościach technologicznych poszczególnych badań. Tekst rękopisu Mikołaja z  Koźla nie jest łatwy do odczytania. Pomimo zapisania w kształtujących się dopiero językach narodowych: niemieckim, czeskim oraz polskim, w gruncie rzeczy stanowi manuskrypt łaciński. Zawiera w dodatku sporo średniowiecznych skrótów pisowni, tzw. abrewiatur. 

Popularność Kodeksu Mikołaja z Koźla potęguje wspomniana żakowska pieśń. Zapisana na stronie 4r, a następnie zaczerniona atramentem (prawdopodobnie przez samego czcigodnego franciszkanina) od początku stanowiła niemałą sensację. Odkrywała jednak swoje oblicze stopniowo. Utleniający się z wiekiem inkaust wierzchni stanowił swego rodzaju konserwant dla samego tekstu. Z chemicznego punktu widzenia atrament blaknie pod wpływem kontaktu z powietrzem i jest rzeczą naturalną, że warstwa wierzchnia stanowiła ochronę przed utlenianiem. Potrzeba było zatem upływu wielu lat, aby można było poznać ostateczną treść zapisanej pieśni. Wystarczyło jednak rozczytanie zaledwie incipitu, żeby zorientować się w tematyce utworu i na dobre rozniecić wyobraźnię naukowców. Dopiero pod koniec XIX wieku udało się odczytać zamazany fragment karty 4r prawie w całości. Dokonał tego Polak, wybitny slawista Władysław Nehring – profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, znawca literatury staropolskiej, który już wcześniej zajmował się literaturą polską na Śląsku. On jako pierwszy użył określenia Cantilena Inhonesta i podobnie jak Hoffmann von Fallersleben oraz ich następca – Zdenek Nejedlý wskazywał także na czeski rodowód tego utworu. 

Zasadniczy zwrot w sprawie pochodzenia pieśni przyniósł jednak artykuł „Slezsko-polská cantilena inhonesta ze začátku XV. Století” (Śląsko-polska cantilena inhonesta z początku XV wieku) znakomitego rosyjskiego językoznawcy – Romana Jakobsona, opublikowany w Pradze dwukrotnie w latach 1934/35. Niekwestionowany autorytet jednego z największych filologów XX wieku, a także zawarta w samym tytule klasyfikacja utworu pod względem przynależności narodowościowej, zmieniły zasadniczo podejście naukowców do dalszych opracowań tekstu. W upowszechnienie wniosków Jakobsona zaangażował się Julian Krzyżanowski – wybitny polski historyk literatury i folklorysta, recenzując w poczytnym „Ruchu Literackim“ pracę Rosjanina w 1935 roku, a także publikując dwa lata później artykuł na ten temat w prestiżowym tygodniku „Wiadomości Literackie“. Wkrótce również zamieszcza „swoją“ opinię w tomie prac „Od średniowiecza do baroku“ (1938), który staje się klasycznym zbiorem studiów historycznoliterackich, cytowanym obowiązkowo i zalecanym jako lektura kolejnym pokoleniom studentów polonistyki. Odtąd przez długie lata panować będzie przekonanie o odnalezieniu „najstarszej poezji w języku polskim“ – zapisanej jeszcze przed Rejem i Kochanowskim.

U dołu tej samej samej karty, na której Mikołaj wpisał tekst pieśni, znalazła się także osobliwa figura geometryczna: prostokąt podzielony na 28 kwadratowych pól – w czterech rzędach i siedmiu kolumnach. Każde pole zawiera jedną bądź dwie litery alfabetu, przy czym wszystkie należą do zestawu pierwszych siedmiu liter alfabetu: A, B, C, D, E, F oraz G, co skłonić może do przypuszczenia, że Mikołaj posłużył się wspomnianą figurą do zapisu jakiejś melodii. Tym tropem poszedł Adolf Dygacz – zasłużony badacz pieśni ludowej. Założył, że tabelka stanowi literowy zapis melodii „Żałoby na pannę”. Zastrzegł co prawda, że niestety nie ma w rękopisie żadnej adnotacji, wskazującej na związek powyższego zapisu muzycznego z tekstem poetyckim pieśni erotycznej – wysunął jednak hipotezę, że nie jest wykluczone, iż był to tylko szkic melodii, którą Mikołaj z Koźla zamierzał później zapisać w obowiązującym wówczas zapisie muzycznym, a mianowicie neumach menzuralnych epoki Ars nova. Oparłszy swoje przypuszczenia na dość wątłych w gruncie rzeczy przesłankach, dał transkrypcję odczytanej przez siebie melodii zakładając, że pojedyncze litery w kratkach należy traktować jako ćwierćnuty, podwójne jako ósemki.  

                mzk 1_FotorHipotetyczny zapis melodii “Żałoby na pannę” z Kodeksu Mikołaja z Koźla

 

mzk 2_Fotor                                                            Transkrypcja Adolfa Dygacza


                                          

Zauważył przy tym, że zapis melodyczny wykazał pełną zgodność melodii z tekstem poetyckim pieśni przy powtórzeniu drugiego i trzeciego wiersza zwrotki, a powtórkowość to naczelna zasada w polskim folklorze muzycznym. Powielił zatem przypuszczenia Jakobsona, potwierdzone następnie przez Krzyżanowskiego, odnośnie pokrewieństwa z polskimi pieśniami ludowymi w rodzaju “Prosił panny za wroty, by mu dała za złoty konia postawić”, posługującymi się tą samą topiką aluzyjną. 

Prawdziwy przełom w badaniach nad “kantyleną zaczernioną atramentem” nastąpił stosunkowo niedawno. W 2006 roku dwaj uczeni krakowscy – profesor Wacław Twardzik i doktor Maciej Eder pochylili się raz jeszcze nad Kodeksem Mikołaja z Koźla, angażując w to nie tylko całą wiedzę filologiczną, lecz także posługując się przy tym nowoczesną techniką. Za zgodą Oddziału Rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu (oraz ubezpieczeniem dokonanym z własnych środków) wypożyczyli manuskrypt w celu poddania karty 4r działaniu promieni ultrafioletowch. Badania tego dokonano w Laboratorium Kryminalistyki Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu i w ten sposób po prawie dwóch wiekach dysponowali tekstem czytelnym pod względem paleograficznym niemal w stu procentach. Fotografia w ultrafiolecie odsłoniła bowiem jeden z zatartych fragmentów (wers 17) – wobec którego ich poprzednicy byli na ogół bezradni. Twardzik i Eder dowiedli, że słowo “kicz”, czy “kić” w języku staropolskim nie jest zaświadczone, a poprawna transliteracja tego wersu to: “dala stim ji starhaczy”, wskazując tym samym czeski rodowód “Żałoby na pannę”.

Błędny zapis “starhaczy” zamiast “strhati” świadczy o tym, jak twierdzi w swojej ostatniej publikacji profesor Jacek Baluch – literaturoznawca i tłumacz literatury czeskiej, że Mikołaj z Koźla nie mógł być Czechem. Franciszkanin z całą pewnością znał dobrze język (pełnił wszakże funkcję spowiednika klarysek z nadanym przez prowincjała Swathomira tytułem “predicatora Bohemomrum”), lecz niektóre słowa “Żałoby” spisane ze słuchu, wykazały jego polskie korzenie.  

Profesor Baluch rozwikłał również zagadkę ostatniej litery w 5 wersie wiersza (3 linijka zapisu in continuo = “stal”) i w ten sposób tajemnicza “Cantilena Inhonesta” po sześciu wiekach odsłania nam w pełni swoje oblicze.

 

Chczy ia napannu zalowacz nyechczyalat my trochy dacz

Memu kony ofsa Mnysslyty panno bych był mal vm

Net wissy iako stal nossyk przybyedrzyczy Rossy

pa’no swyeczyczku przysucziwa dratwiczku yako

pyrwe było Napissane perzynye damy sobye dowole

pywa ymedu Rozzy panno kahanecz ohledawa khned

waniec gyesscze lige czal Aktorak mozye czal byczy

dala stim gy starhaczy kto pirwe przybyehl mnysly

pan’o bich bil slep wderzym ya kyem wkerz wysze

nu zagyecze

 

Miron Pukan, Cantilena Inhonesta, przekład J. Balucha, CD Warszawa 2014